Piszcie wasze wrażenia dla innych co nie byli. Co wam się podobało, a co nie, jakie są wasze odczucia, czy czegoś wam brakowało, czy się spełniły wasze oczekiwania i wyobrażenia. Opiszcie znajomości, miłości, przyjaźnie, bojaźnie itp. ;)
|
ten głos to byłam ja ;D chciałam strzelców zagonic do komendanta, ale potem zaczęłam drzeć papę, że strzelcy są w obozie...cudaki, szukali tojtojów w namiocie u dzieci :D
mi obóz pasował, choć najczęściej kto by nie zaszedł do domku spotykał mnie śpiącą ;P czasem (często) trzeba ;D przespałam w ten sposób straż pożarną... ;p hm... a najciekawszy czas spędziłam z moimi scytyjkami w lesie ; D to było ciekawe doświadczenie, noc, las, zwierzaki wkoło a my miałyśmy tylko finkę Edzi i ewentualnie dezodorant ;D
w ogóle obóz był zacny, bo z prawosławnym bractwem :D umiem się przeżegnać tak jak prawosławni :D
|
Wesołe harce pod Rajgrodem
„W Opartowie, nad jeziorem, te obozy to nie sny…” – właśnie tak harcerze śpiewają podczas ognisk na bazie harcerskiej „Orle Gniazdo” pod Rajgrodem. Co takiego ma w sobie te miejsce, że co roku w dobie komputerów ściąga tak wielu młodych ludzi? Czy jest to chęć przeżycia wielkiej przygody, a może piękne otoczenie? „Orle Gniazdo” leży nad jeziorem Rajgrodzkim oraz osłonięte jest szumiącym lasem, w nocy zaś doskonale widać gwiazdy i Drogę Mleczną. Właśnie dlatego warto wyrwać się tam choćby na parę dni, co też uczynili harcerze ze Szczepu „Pokolenie JP II” z Ełku.
Lipcowy, upalny dzień. Jedziemy autobusem, temperatura jest nieznośna, ubrania niemiłosiernie się kleją, ale harcerzy trudno jest zniechęcić. Bo przecież jak? Stojąc o krok od niesamowitych wrażeń? Nikt nie chce przecież spędzić wakacji w dusznym mieście. Dojeżdżamy na miejsce, jest samo południe. Rozkwaterowanie, podział na patrole, porządkowanie namiotów i otoczenia, zapoznawanie się z urokami bazy. Następnie plaża, panuje ogólna radość – „jezioro, jezioro”- krzyczą entuzjastycznie dzieci. Po kąpieli następuje kolacja i apel początkowy, bo bez apelu obóz zacząć się nie może, wciągnięcie flagi, odśpiewanie hymnu harcerskiego i zaczynamy 9 dni integracji, pionierki, śpiewów, ognisk oraz ekumenizmu. Ekumenizmu dlatego, gdyż uczestnikami obozu byli także harcerze prawosławni. Dzięki nim pogłębiliśmy naszą tolerancję religijną oraz dowiedzieliśmy się dużo na temat prawosławia. Mieliśmy też okazję uczestnictwa w Liturgii, słuchaliśmy pięknych śpiewów i modlitw. Nasi prawosławni bracia również modlili się wraz z nami na Mszy Świętej.
Pogoda nam dopisywała, słońce grzało pełnią swoich sił. Pewnego dnia gościliśmy na bazie Straż Pożarną i funkcjonariuszy Policji Państwowej z Grajewa. Policjanci tłumaczyli nam, jak mamy zachowywać się, żeby wakacje były bezpieczne i beztroskie, a Straż Pożarna schłodziła nas wodą. Każdy obozowy dzień obfitował w ciekawe zajęcia. Harcerze uczyli się języka migowego, który bardzo przypadł im do gustu, robili łuki, strzelali z wiatrówki, budowali swoje małe obozowiska, pływali żaglówką, uczestniczyli w warsztatach tańca, nauki szyfrów, musztrze harcerskiej i krótkich zajęciach dotyczących poprawnej emisji głosu. Obozowy dzień zazwyczaj kończył się obrzędowym ogniskiem, na którym zaproszeni goście wygłaszali gawędę. W przeddzień 600 rocznicy bitwy pod Grunwaldem odwiedził nas potomek rycerza, który brał udział w tejże największej bitwie średniowiecza. I, że historii nigdy dość, w niedzielę 17 lipca pojechaliśmy na uroczystości związane z 65 rocznicą Obławy Augustowskiej. W Gibach odbyła się uroczysta Msza Święta, a następnie przemówienia i składnie kwiatów.
Chrzest obozowy był również wielkim przeżyciem dla „świeżych” harcerzy – błotko, golenie pach i zabawna przysięga. Ulubioną porą dnia był pogodny wieczór, podczas którego odbywały się wesołe pląsy i śpiewy również w języku białoruskim. W Opartowie jest jedyny w swoim rodzaju harcerski obrzęd, podczas którego najdzielniejsi harcerze i równie odważne harcerki przechodzą specjalne próby, żeby dołączyć do Plemienia Czerwonej Strzały. Dziewczęta wykonują łuki, plotą wianki, milczą i nic nie jedzą przez dobę i spędzają noc poza obozowiskiem, chłopcy robią zaś łańcuszki z pokrzyw. Całość wieńczy specjalna uroczystość łącząca się z nadaniem imienia.
Lecz niestety obóz musi się kiedyś skończyć i trzeba wracać do domu… Po apelu końcowym następuje pakowanie, pożegnania, uściski i wymiany numerów. Pozostaje czekać tylko do następnego obozu. Obóz nie odbyłby się bez wsparcia finansowego z Urzędu Miasta Ełk, za co jesteśmy niesamowicie wdzięczni.
Agata Skrodzka
|